BishopAccountability.org
 
 

Po Aferze Z Lizaniem Na Kolanach: Nauczmy Dzieci Mowic Stop

By Marzena Zuchowicz
The Gazeta
September 20, 2012

http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,12524750,Po_aferze_z_lizaniem_na_kolanach__Nauczmy_dzieci_mowic.html

- Musimy bardzo intensywnie pracowac nad tym, by dzieci w Polsce zaczely zdawac sobie sprawe z tego, ze autorytet nie moze sobie pozwolic na wszystko - uwaza rzecznik praw dziecka Marek Michalak

Zdjecia z otrzesin pierwszoklasistow z Gimnazjum Salezjanow w Lubinie obiegly internet i wywolaly oburzenie. Widac na nich ks. Marcina Kozyre, dyrektora szkoly, siedzacego w krotkich spodenkach i kleczace przed nim dzieci. Na kolanach ksiadz ma bita smietane (niektorzy uczniowie podaja, ze byl to krem do golenia), a dzieci sa w pozach, ktore sugeruja, ze ja zlizuja. Buzie maja umazane piana. O sprawie pisalismy w "Gazecie" w srode i w czwartek. Sprawa zajely sie kuratorium i prokuratura. Ks. Marcin Kozyra przyznal, ze rytual dotykania przez dzieci ustami piany na jego nogach to szkolna tradycja - forma holdu oddawanego mu podczas otrzesin. "Do tej pory nikt nie zglaszal zastrzezen" - tlumaczyl.

Ksiedza bronili tez uczniowie i ich rodzice. Ich zdaniem to tylko niewinna zabawa.

O tym, skad taka postawa rodzicow oraz gdzie sa granice, ktorych nie powinien przekroczyc nauczyciel, takze w zabawie, rozmawiamy z rzecznikiem praw dziecka Markiem Michalakiem.

Marzena Zuchowicz: Pana pierwsza reakcja po obejrzeniu zdjec z otrzesin u salezjanow bylo stwierdzenie, ze zostaly przekroczone granice przyzwoitosci. Czy tylko przyzwoitosci?

- Nie tylko. Takze granice dobrego smaku i cielesnosci. Mlodziez w wieku gimnazjalnym jest seksualnie rozbudzona i wiele rzeczy kojarzy im sie z ta sfera zycia. Powinnismy wobec nich zachowywac sie tak, zeby wpajac im szacunek do drugiego czlowieka i do samego siebie.

Ponizenie to rodzaj przemocy.

- Tak. Ta "zabawa" ma znamiona upokarzania drugiego czlowieka. Musimy pamietac, ze odpowiedzialnosc za to ponosi dorosly, autorytet. W relacji dorosly - dziecko to dorosly jest odpowiedzialny za te relacje i powinien dolozyc wszelkich staran, zeby nie naruszala ona poczucia bezpieczenstwa i godnosci dziecka.

Niektorzy dopatruja sie nawet znamion pedofilii.

- Nie rozwazalbym tego w tej kategorii. Ale mamy tez malo danych na temat tego, co sie dzialo. Trzeba sie temu lepiej przyjrzec; zajma sie tym wlasciwe kuratorium oraz prokuratura.

Sami gimnazjalisci mowili wczoraj, ze nie rozumieja calej tej "afery" i ze ich zdaniem nie wydarzylo sie nic zlego.

- Dzieci zostaly zaangazowane w sytuacje, w ktorej mogly sie czuc zobowiazane do robienia pewnych rzeczy po to, zeby zyskac akceptacje nauczyciela. Zgodzily sie, bo po drugiej stronie byl autorytet. I byc moze wlasnie ze wzgledu na ten autorytet wciaz nie widza, ze cos tutaj jest niewlasciwe. Nie zapominajmy, ze u nich dopiero ksztaltuja sie mechanizmy obronne. Dopiero za kilka lat moga dostrzec i zrozumiec, ze ta sytuacja byla niestosowna.

Na razie uwazaja, ze winne sa media, poniewaz "wyjely zdjecia z kontekstu".

- Tylko ze sam kontekst nie ma tu znaczenia. Niezaleznie od tego, czy na krzesle siedzialby ksiadz, nauczyciel, lekarz czy rodzic - sytuacja bylaby taka sama. Fakt, ze byla to tylko zabawa i ze w sali byli tez inni dorosli, tez niczego nie zmienia. Co najwyzej daje do myslenia: dlaczego nikt w tym gronie nie pomyslal o konsekwencjach tej niemadrej zabawy? Przeciez nie wszystkie zabawy sa dobre. Niektore moga sie skonczyc tragicznie, co akurat pedagodzy powinni wiedziec najlepiej.

Podobne praktyki od lat maja miejsce w tej szkole. Nauczyciele i rodzice nie dostrzegli tu niczego zlego. Skad takie przyzwolenie?

- Prawdopodobnie dlatego, ze wielu doroslych tez nie zna wartosci, jaka jest ludzka podmiotowosc. Byc moze nikt ich tego nie nauczyl.

Dziwne, bo przeciez to srodowiska zwiazane z Kosciolem katolickim, w ktorym tak wiele mowi sie o ludzkiej podmiotowosci. Powiedzmy jasno: gdzie jest granica, ktorej nie powinien przekraczac nauczyciel, pedagog?

- Tam gdzie konczy sie szacunek do drugiego czlowieka. Przeciez juz samo slowo "kocenie", ktorego tak chetnie uzywaja teraz gimnazjalisci, ich rodzice i nauczyciele, zeby podkreslic, ze wlasciwie nic sie nie stalo, pokazuje, ze chodzilo o pokazanie przewagi silniejszego nad slabszym. To niedopuszczalne.

Jakie wnioski wyciagnal pan z tej historii jako rzecznik praw dziecka?

- Musimy bardzo intensywnie pracowac nad tym, by dzieci w Polsce zaczely zdawac sobie sprawe z tego, ze autorytet nie moze sobie pozwolic na wszystko. Musza w sobie wyrobic instynkt, ktory powie im "stop", kiedy ktos bedzie im narzucal cos, co uwlacza ich godnosci. Takie postawy trzeba wpajac od najmlodszych lat.

Czy czesto zdarza sie, ze podczas otrzesin w szkolach uczniowie sa upodlani?

- To pierwszy taki sygnal, jaki wplynal do mojego biura. Wierze, ze otrzesiny organizowane w innych szkolach nie przybieraja podobnej formy. A jesli nawet, to sprawa zostala tak naglosniona, ze z pewnoscia da do myslenia wszystkim, ktorzy po prostu nie zdaja sobie sprawy z tego, co tak naprawde robia.

 

 

 

 

 




.

 
 

Any original material on these pages is copyright © BishopAccountability.org 2004. Reproduce freely with attribution.